środa, 20 lutego 2013

Bar "Tylko u nas" na Wrocławskiej

Wędrujemy ulicą Wrocławską. Rzucają nam się w oczy różnokolorowe szyldy knajp, sklepów i klubów. Jako, że jest środek dnia i jeszcze kilka godzin zostało do zapełnienia się ulicy studentami, szukamy czegoś do jedzenia. I tak trafiamy do niepozornie wyglądającego "Tylko u nas", z dopiskiem z boku "u dziadka". Jak to dobrze, że ktoś tu postawił na pana domu, a nie jak wszędzie, tylko te babcie by wykorzystywali. A tak serio, jak tu nie kochać domowej kuchni! Wchodzimy więc zaciekawieni.



Wchodzimy ze znajomymi do środka. Od razu rzuca się w oczy mała, wręcz przytłaczająca przestrzeń. Przytłaczająca być może dlatego, bo ludzi tyle, że ledwie się mieścimy, nie wspominając o naszych dużych teczkach (studenci wydziału architektury i wszystko jasne), które musieliśmy zostawić pod oknem. W kolejce czeka kilka osób i o dziwo nie sami studenci, ale również poważnie wyglądający panowie w garniturach. Wszystko jednak sprawnie poszło i nim się spostrzegliśmy, staliśmy już przy kasie. W menu królowały takie zestawy, jak schabowy z ziemniakami/kopytkami lub pieczeń w sosie (oba po 10 zł) lub same ziemniaki z poznańskim gzikiem lub kopytka z kapustą za 6 zł. Do tego kompot za dwójkę. Pani była bardzo miła, aż by się chciało uciąć dłuższą pogawędkę, na co pewnie nie pozwoliłaby napierająca z tyłu kolejka. Zajęliśmy miejsca i po chwili zaczęliśmy pałaszować. Co tu dużo mówić - kopytka były dokładnie takie same, jakie pamiętam z dzieciństwa, do tego prawdziwa kiszona kapusta. Wziąłem połówkę porcji, a najadłyby się spokojnie dwie osoby. Kolega zajadał się swoim schabowym z ziemniakami (które były ugotowane przed chwilą, a nie odgrzewane!), a do popicia pyszny kompocik. Talerze szybko zrobiły się puste, a poza tym nie chcieliśmy za długo grzać miejsca, skoro następni czekali w kolejce. Już teraz rozumiem, co skusiło tych panów w garniturach na obiad tu zamiast kolejnego lunchu w modnej knajpie za rogiem. ;-) 

Od tamtego czasu kilkakrotnie zaglądałem do "Tylko u nas" po domowe obiadki, biorąc je często na wynos i idąc do pobliskiego Parku Chopina. Nie jadłem w centrum lepszych domowych obiadów, i to w takiej cenie!

***

Minęły cztery lata. "Tylko u Nas" ma się cały czas dobrze. Ba, nawet bardzo! Długie, zakręcające kolejki w godzinach szczytu wpisane są na stałe w dzienny rytm lokalu. Przez tych kilka lat zmieniła się lokalizacja. Mała przeprowadzka z Wrocławskiej na Szkolną zaowocowała większym lokalem, jednak atmosfera i jedzenie pozostały bez zmian. W dalszym ciągu uważam (zresztą nie tylko ja - to prawdopodobnie zdanie połowy miasta!), że "Tylko u Nas" to w swojej kategorii najjaśniejszy punkt wśród poznańskich lokali oferujących domową, polską kuchnię. Przebywając na obczyźnie od jakiegoś czasu tym bardziej tęsknię za tymi smakami, które kryją się w tak niepozornym miejscu. Wiem już, gdzie będzie mój pierwszy kulinarny przystanek po przyjeździe do Poznania!

Bar Tylko u Nas
ul. Wrocławska 2
61-837 Poznań 

1 komentarz:

  1. Bardzo Lubie jednak wole zjesc w Hanka Cafe Lunch, bo jest bardziej jakk w stołówce niż w bardze mlecznym, natomiast ceny porownywalne

    OdpowiedzUsuń

Gdzie zjeść w Poznaniu?

Pierwszy albo drugi raz w Poznaniu? Dla ułatwienia wyboru restauracji przygotowałem poniższe zestawienie. To dziesięć zgoła różny...